czwartek, 16 sierpnia 2012

Karmienie: Maluszek przy piersi cz. 1

Wydawać by się mogło, iż przystawienie dziecka do piersi to rzecz naturalna. Nic bardziej mylnego. Niestety początki karmienia piersią są trudne. 
Po pierwsze dzieciątko mimo, iż posiada odruch ssania, nie umie od razu poprawnie chwytać brodawkę, oraz trudno mu zsynchronizować ssanie z połykaniem i oddychaniem:) Dodatkowo piersi muszą się "rozchulać":) Na początku pokarmu jest mało i trzeba "wypracować produkcję" odpowiadającą potrzebom dziecka.
Na szczęście zaraz po wyjściu z brzuszka, noworodek potrzebuje bardzo niewiele pokarmu. Przykładowo, gdy Maleństwo opuściło swój bezpieczny azyl, praktycznie ciągle spało. Mama już zaczynała się niepokoić, bowiem Maleństwo w ogóle nie budziło się na jedzenie. Trzeba było nieźle się nagimnastykować, żeby zachęcić je do wysiłku ssania.

Na początku piersi produkują tzw. siarę. Jest ona żółta i gęsta. Niestety jest jej mało. Mama była przekonana, że Maleństwo się nim nie najada. Nic bardziej mylnego. Z tego co czytała Mama, jest to bardzo kaloryczny pokarm, dlatego może być go niewiele, a i tak zaspokoi głód malca. Dodatkowo jest on bogaty w witaminki i niezwykle dużą ilość przeciwciał, które maja chronić dzieciątko.
Z czasem pokarm się zmienia, robi się wodnisty i ma biały, ale raczej przejrzysty kolor.

Pielęgniarki i położne na oddziale poporodowym przywiązują ogromną wagę do prawidłowego karmienia i sprawdzają, czy kobiety posiadają pokarm (wystarczy przycisnąć brodawkę do klatki piersiowej, a następnie ścisnąć). Dlatego nie ma się co martwić, że dziecko będzie głodowało, tak na pewno się nie stanie:) Maleństwo było strasznie zaspane po porodzie, ale są dzieci, które w szpitalu ciągle płaczą. Nie należy się jednak stresować, nie zawsze musi to oznaczać głód, czasem maluszek po prostu tak reaguje na gwałtowną zmianę otoczenia, w końcu dociera do niego tak wiele nowych nowych bodźców, nagle jest w zupełnie innym świecie niż brzuszek mamy. Płacze, bo potrzebuje przytulenia.

Podczas pierwszych karmień brodawki niesamowicie bolą. Ból jednak mija. W przypadku Mamy bylo to około dziesięciu dni. W tym czasie nie ma innej rady jak zacisnąć zęby i pomagać sobie dostępnymi na rynku kremami. Potem karmienie nic a nic nie boli. Obecnie, gdy Maleństwo mocno wtula się w pierś Mamy, aż łzy cisną się do oczu - ale nie z bólu!! ze szczęścia:)

Mama używała maści Medela Purelan, którą dostała od Przyjaciółki, również młodej mamy. Maść jest niezwykle praktyczna, bowiem nie trzeba jej zmywać z brodawek przed karmieniem dziecka. Minusem jest to, że jest bardzo tłusta i jeśli pobrudzi się nim ubranko dziecka, swoje ubrania czy pościel, ciężko ją doprać. Trzeba zatem uważać:) Maść dobrze działa, bowiem mocno natłuszcza brodawki, dzięki czemu mniej bolą i szybciej się goją. Cudów nie ma - niestety rany (u Mamy krwawiące) nie mają czasu żeby się zagoić, bowiem dziecko karmimy średnio co 3 godziny, ale na pewno przynosi ona dużą ulgę. Brodawki Mamy zagoiły się szybko (krwawienie minęło jeszcze w szpitalu), więc maść uznaje za skuteczną.
Niektóre mamy używają kremu Bepanthen, który można stosować również na pupcię maluchów. Mama go nie używała (trzeba go zmywać przed karmieniem dzidziusia, a obolałym brodawkom raczej to nie służy, bo dodatkowo je drażni i wysusza), więc nie wie, czy jest skuteczny.


Kluczem do sukcesu jest nie zrażanie się i częste przystawianie dziecka do piersi. Należy to robić poprzez "nakładanie" twarzy dziecka na brodawkę w momencie, gdy szeroko otworzy ono usteczka. Pielęgniarki na oddziale z pewnością zademonstrują, jak należy to właściwie robić.

Mama, w czasie pierwszych dni karmienia, miała wiele chwil załamania. Nie była zdeterminowana, by karmić piersią. Ważne dla niej było tylko to, by Maleństwo nie było głodne. Nie pomagały telefony od wszystkich znajomych mam, przekonujących by koniecznie dawać dziecku pierś, pierś i jeszcze raz pierś. Mama czuła, że nie jest w stanie sprostać oczekiwaniom innych. Ale w końcu powiedziała sobie, że to nie chodzi o pierś czy butelkę, tylko o dobre samopoczucie Jej i Maleństwa. Od tej pory było już tylko lepiej:)

Na początku pokarmu jest mało, jednak później przychodzi jego nawał. Mama urodziła Maleństwo w sobotę, w środę i czwartek miała owy "nawał". Objawia się on bolesnością piersi, są one nabrzmiale, pokarm się z nich leje. Mama dodatkowo miała gorączkę 37,8 C. W piatek wszytko wróciło do normy. W tym czasie czszególnie przydają się wkładki laktacyjne. Mama używała wielu i nie widzi między nimi różnicy:)  Wszystkie spełniają swoją rolę, oczywiście trzeba je regulanie wymieniać. Obecnie Mama posiada wkładki:


A jakie są Wasze doświadczenia z pierwszych dni karmienia? Było trudno czy łatwo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...