piątek, 31 sierpnia 2012

Karmenie: Maluszek przy piersi cz. 3

Kryzys laktacyjny - Mama nie miała pojęcia o jego istnieniu do 6 tygodnia życia Maleństwa. Wtedy stało się coś dziwnego - Maleństwo płakało przy piersi, nie chciało ssać, denerwowało się podczas karmienia. Piersi Mamy już nie robiły się nabrzmiałe, nie gromadził się w  nich pokarm. 
Zdziwiona całą sytuacją Mama, rzecz jasna, zaczęła szukać porad u dr Googla:) Okazało się, że w 3 i 6 tygodniu oraz w 3 i 9 miesiącu życia dziecka, może się pojawić, tzw. KRYZYS LAKTACYJNY. Jak wyczytała Mama spowodowany jest on tzw. skokami rozwojowymi dziecka - chodzi o konieczność dostosowania pokarmu kobiety do potrzeb rozwijającego się organizmu dziecka. 
W Internecie można wyczytać bardzo wiele na jego temat, dlatego nie ma sensu ich powielać. Mama opisze jak sobie z nim poradziła:)

A nie było łatwo.

Kryzys u Mamy trwał aż 10 dni. Była to długa i męcząca walka, o to, by z jednej strony Maleństwo nie głodowało, z drugiej by nadal karmić je piersią. Jedynym bowiem skutecznym sposobem na kryzys jest częste przystawianie dziecka do piersi.
Mama tak też czyniła, jednak 1-2 razy dziennie, zaraz po zmaganiach przy piersi Mama podawała dziecku butelkę. Zawsze było w niej 90 ml mleka modyfikowanego. Maleństwo raz zjadało 30 ml, raz 60, a raz całe 90 ml. Wszystko zależało od tego, ile wcześniej zdołało wypić z piersi. 
We wszystkich poradnikach dotyczących sposobów na pobudzenie laktacji, podawanie butelki przedstawiane jest jako największy błąd matek, które się łamią. Może to i prawda, jednak Mama chciała, by choć ten jeden czy dwa razy w ciągu dnia Maleństwo cokolwiek zjadało. A co do tego karygodnego błędu - Mama nadal karmi, Maleństwo ma 3 miesiące i pięknie rośnie karmione wyłącznie mlekiem Mamy:)

Mama stosowała również inne sposoby na kryzys, o których pisały w sieci karmiące. Oczywiście piła dużo herbaty wspomagającej laktację. Jak pokazało doświadczenie Mamy, bardzo dobre, a może i lepsze, efekty dawała zwykła herbata z cukrem - oczywiście bardzo słaba, parzona dosłownie kilka chwil. Ostatnim napojem jaki Mama stosowała, i nadal stosuje, było picie piwa Karmi:) Brzmi kontrowersyjnie, ale z czystym sumieniem Mama może powiedzieć, że to naprawdę działa! Mama nigdy nie wypiłam całej, a nawet połowy butelki tego specyfiku, zwykle jest to 1/3 szklanki, a cała butelka wystarcza na 5-6 dni. Taka niewielka ilość w zupełności wystarcza. Piwo jest słodkie, a słodkie napoje pobudzają produkcje pokarmu.


W okresie kryzysu Mama przystawiała Maleństwo do piersi co 2 godziny (wcześniej co 2,5 godziny, więc zmiana niewielka) - tak jest do tej pory, choć ostatnio Maleństwo wydłuża ten czas. W nocy po skończeniu przez Maleństwo drugiego miesiąca życia, karmione jest co 4 godziny. Pani Pediatra powiedziała, iż można przestać wybudzać Maleństwo w nocy, ale Mama nadal to robi, bo boi się, że Maleństwo będzie za chudziutkie:) Do tego dzieciątko Mamy nauczyło się ssać pierś na śpiocha, więc zupełnie nie ma problemu z karmieniem nocnym:)
Od czasu trudności z karmieniem, zmienił się też sposób, w jaki tworzy się pokarm w piersiach Mamy. Piersi nabrzmiewają i czuć, że gromadzi się w nich pokarm (charakterystyczne mrowienie), zwykle tylko podczas ssania. Maleństwo musi chwilę possać, po chwili Mama czuje ze pokarm się pojawia, a dziecko przestaje ssać szybko, zaczyna powoli, słychać połykanie. Niekiedy pokarm pojawia się, bez ssania Maleństwa, dzieje się tak zwykle w nocy, lub gdy dzieciątko zbyt długo pośpi i miną ponad 3 godziny między karmieniami.
Mama od tamtych trudnych chwil w 6 tygodniu, nie przeżywała kolejnego kryzysu. To wielkie szczęście, gdyż utrata pokarmu to ogromny stres dla karmiącej i potrzeba dużo determinacji, by się nie złamać i  nie poddać. 
Mama trzyma kciuki za wszystkie mamusie w kryzysie. A Wy trzymajcie za Mamę, by mogła długo i bez problemów karmić Maleństwo!


czwartek, 30 sierpnia 2012

Karmienie: Maluszek przy piersi cz. 2

Będąc w ciąży Mama nawet nie pomyślała, z ilu pyszności będzie musiała zrezygnować podczas karmienia piersią:( Na szczęście mobilizacja do odmawiania sobie, przykładowo: czekolady, jest dość prosta, jeśli pomyśli się o tym, iż w ten sposób chroni Maleństwo przed bólem brzuszka. 
Wytrwać na "zwykłej" diecie nie jest tak łatwo, nie zjeść czegoś, bo zaszkodzi się dziecku - dużo prościej:)

Mama należy do ludzi niezwykle ostrożnych (a raczej panikujących z byle powodu), dlatego jej dieta jest niezwykle  zachowawcza. 
Jednak wczoraj Mama stwierdziła, że i ona i Maleństwo potrzebują większej ilości produktów, by dostarczać organizmowi jak najwięcej witamin!

W internecie bez trudu można znaleźć listy produktów - co można a czego nie - karmiąc piersią. Oczywiście to tylko orientacyjne spisy, bowiem każde dzieciątko jest inne i dopóki mama nie przetestuje danego produktu - nigdy nic nie wiadomo:)
W diecie karmiącej chodzi jednak o pomysły na dobre dania z produktów, które wolno jeść. Mama ma z tym duży kłopot. Dlatego może ktoś podpowie coś mamie?
Póki co Mama stworzyła następujące menu na nadchodzący tydzień:

PONIEDZIAŁEK
- Śniadanie
  bułeczka - jedna część z masłem, wędliną i ogórkiem, druga z masłem i      serkiem granulowanym
  herbata wspomagająca laktację z cukrem
- II śniadanie
  muffinek z borówkami (własnej roboty)
  kawa inka z mlekiem
- Obiad
  kurczak gotowany, ziemniaczki tłuczone z odrobiną masła, buraczki
  herbata z cukrem
- Podwieczorek
  jogurt brzoskwiniowy
  - Kolacja
  bułka z twarożkiem/wędliną/ cienkim plastrem sera żółtego i ogórkiem
  jogurt brzoskwiniowy
  herbata laktacyjna
WTOREK
- Śniadanie
  bułeczka z dżemem porzeczkowym
  kawa inka z mlekiem
- II Śniadanie
  płatki owsiane z bananem i mlekiem/jogurtem naturalnym
  herbata laktacyjna z cukrem
- Obiad
  ziemniaczki, klopsiki z koperkiem, szpinak
-Podwieczorek
  mus jabłkowo-bananowy z cukrem (własnej roboty)
  herbata koperkowa  z cukrem
- Kolacja
    bułka z masłem, wędliną ogórkiem
  herbata wspomagająca laktację

ŚRODA
- Śniadanie
  zupa mleczna z makaronem
  herbata z cukrem
- II Śniadanie
  twarożek granulowany z tuńczykiem
  herbata wspomagająca laktację
- Obiad
  karkówka gotowana, ryż brązowy i dziki (mix), sałata skropiona oliwą z oliwek
  herbata koperkowa
- Podwieczorek
  jogurt naturalny z cukrem, malinami i borówkami
  herbata z cukrem
- Kolacja
  zapiekanka - ciasto francuskie ze szpinakiem, polane jogurtem naturalnym
  herbata wspomagająca laktację

CZWARTEK
- Śniadanie
  jajecznica z koperkiem
  bułka z masłem i wędliną
  herbata wspomagająca laktację
- II Śniadanie
  koktajl mleczno-babanowy
- Obiad
  kurczak pieczony z  jabłkiem, ryż brązowy, ogórek z jogurtem naturalnym
  herbata z cukrem
- Podwieczorek
  sałatka owocowa - banan, jabłko, jogurt naturalny
  sok jabłkowy (z butelki, rozcieńczony wodą)
- Kolacja
  naleśniki ze szpinakiem
  herbata wspomagająca laktację

PIĄTEK
- Śniadanie
  omlet z dżemem porzeczkowym
  kawa inka z mlekiem
- II Śniadanie
  ryż z jabłkiem, jogurtem i cukrem
  herbata koperkowa
- Obiad
  rosół z makaronem
- Podwieczorek
  jogurt naturalny z łyżką płatków owsianych i jabłkiem
  herbata z cukrem
- Kolacja
  bułka z masłem, pastą z tuńczyka
  herbata wspomagająca laktację

Bardzo ważne w diecie karmiącej są napoje. Mama ostatnio przeczytała, iż nie należy pić zbyt dużo, wbrew pozorom może to osłabić laktację. Oto napoje, którymi raczy się Mama:

 
 
Herbata wspomagająca laktację to nieodłączna towarzyszka Mamy, koper Mama pija dla regularnych kupek u Maleństwa (niestety Maleństwo ma z tym kłopot, o czym w kolejnych postach), rumianek na brzuszek Maleństwa. 
P.s. Mama nie poleca herbatki Hipp zawiera tylko 2% ziół, reszta to cukier:(

Bardzo proszę o rady i przepisy czym jeszcze można urozmaicić dietę karmiących.

czwartek, 16 sierpnia 2012

Karmienie: Maluszek przy piersi cz. 1

Wydawać by się mogło, iż przystawienie dziecka do piersi to rzecz naturalna. Nic bardziej mylnego. Niestety początki karmienia piersią są trudne. 
Po pierwsze dzieciątko mimo, iż posiada odruch ssania, nie umie od razu poprawnie chwytać brodawkę, oraz trudno mu zsynchronizować ssanie z połykaniem i oddychaniem:) Dodatkowo piersi muszą się "rozchulać":) Na początku pokarmu jest mało i trzeba "wypracować produkcję" odpowiadającą potrzebom dziecka.
Na szczęście zaraz po wyjściu z brzuszka, noworodek potrzebuje bardzo niewiele pokarmu. Przykładowo, gdy Maleństwo opuściło swój bezpieczny azyl, praktycznie ciągle spało. Mama już zaczynała się niepokoić, bowiem Maleństwo w ogóle nie budziło się na jedzenie. Trzeba było nieźle się nagimnastykować, żeby zachęcić je do wysiłku ssania.

Na początku piersi produkują tzw. siarę. Jest ona żółta i gęsta. Niestety jest jej mało. Mama była przekonana, że Maleństwo się nim nie najada. Nic bardziej mylnego. Z tego co czytała Mama, jest to bardzo kaloryczny pokarm, dlatego może być go niewiele, a i tak zaspokoi głód malca. Dodatkowo jest on bogaty w witaminki i niezwykle dużą ilość przeciwciał, które maja chronić dzieciątko.
Z czasem pokarm się zmienia, robi się wodnisty i ma biały, ale raczej przejrzysty kolor.

Pielęgniarki i położne na oddziale poporodowym przywiązują ogromną wagę do prawidłowego karmienia i sprawdzają, czy kobiety posiadają pokarm (wystarczy przycisnąć brodawkę do klatki piersiowej, a następnie ścisnąć). Dlatego nie ma się co martwić, że dziecko będzie głodowało, tak na pewno się nie stanie:) Maleństwo było strasznie zaspane po porodzie, ale są dzieci, które w szpitalu ciągle płaczą. Nie należy się jednak stresować, nie zawsze musi to oznaczać głód, czasem maluszek po prostu tak reaguje na gwałtowną zmianę otoczenia, w końcu dociera do niego tak wiele nowych nowych bodźców, nagle jest w zupełnie innym świecie niż brzuszek mamy. Płacze, bo potrzebuje przytulenia.

Podczas pierwszych karmień brodawki niesamowicie bolą. Ból jednak mija. W przypadku Mamy bylo to około dziesięciu dni. W tym czasie nie ma innej rady jak zacisnąć zęby i pomagać sobie dostępnymi na rynku kremami. Potem karmienie nic a nic nie boli. Obecnie, gdy Maleństwo mocno wtula się w pierś Mamy, aż łzy cisną się do oczu - ale nie z bólu!! ze szczęścia:)

Mama używała maści Medela Purelan, którą dostała od Przyjaciółki, również młodej mamy. Maść jest niezwykle praktyczna, bowiem nie trzeba jej zmywać z brodawek przed karmieniem dziecka. Minusem jest to, że jest bardzo tłusta i jeśli pobrudzi się nim ubranko dziecka, swoje ubrania czy pościel, ciężko ją doprać. Trzeba zatem uważać:) Maść dobrze działa, bowiem mocno natłuszcza brodawki, dzięki czemu mniej bolą i szybciej się goją. Cudów nie ma - niestety rany (u Mamy krwawiące) nie mają czasu żeby się zagoić, bowiem dziecko karmimy średnio co 3 godziny, ale na pewno przynosi ona dużą ulgę. Brodawki Mamy zagoiły się szybko (krwawienie minęło jeszcze w szpitalu), więc maść uznaje za skuteczną.
Niektóre mamy używają kremu Bepanthen, który można stosować również na pupcię maluchów. Mama go nie używała (trzeba go zmywać przed karmieniem dzidziusia, a obolałym brodawkom raczej to nie służy, bo dodatkowo je drażni i wysusza), więc nie wie, czy jest skuteczny.


Kluczem do sukcesu jest nie zrażanie się i częste przystawianie dziecka do piersi. Należy to robić poprzez "nakładanie" twarzy dziecka na brodawkę w momencie, gdy szeroko otworzy ono usteczka. Pielęgniarki na oddziale z pewnością zademonstrują, jak należy to właściwie robić.

Mama, w czasie pierwszych dni karmienia, miała wiele chwil załamania. Nie była zdeterminowana, by karmić piersią. Ważne dla niej było tylko to, by Maleństwo nie było głodne. Nie pomagały telefony od wszystkich znajomych mam, przekonujących by koniecznie dawać dziecku pierś, pierś i jeszcze raz pierś. Mama czuła, że nie jest w stanie sprostać oczekiwaniom innych. Ale w końcu powiedziała sobie, że to nie chodzi o pierś czy butelkę, tylko o dobre samopoczucie Jej i Maleństwa. Od tej pory było już tylko lepiej:)

Na początku pokarmu jest mało, jednak później przychodzi jego nawał. Mama urodziła Maleństwo w sobotę, w środę i czwartek miała owy "nawał". Objawia się on bolesnością piersi, są one nabrzmiale, pokarm się z nich leje. Mama dodatkowo miała gorączkę 37,8 C. W piatek wszytko wróciło do normy. W tym czasie czszególnie przydają się wkładki laktacyjne. Mama używała wielu i nie widzi między nimi różnicy:)  Wszystkie spełniają swoją rolę, oczywiście trzeba je regulanie wymieniać. Obecnie Mama posiada wkładki:


A jakie są Wasze doświadczenia z pierwszych dni karmienia? Było trudno czy łatwo?

środa, 15 sierpnia 2012

Karmienie: Maluszek przy piersi - wstęp

Są kobiety, którym karmienie piersią przychodzi w sposób oczywisty. W końcu jest to jeden z najbardziej naturalnych procesów jaki możemy sobie wyobrazić - mama zapewnia swojemu dzieciątku wszytko to, czego ono potrzebuje: bezpieczeństwo, schronienie i... jedzonko:) 

Jednak dla wielu kobiet jest to duże wyzwanie. Niekiedy wiąże się z batalią z samym sobą, płaczącym dzieckiem, oczekiwaniami rodziny i poczuciem nieradzenia sobie z sytuacją. W wielu przypadkach okazuje się, iż  karmienie naturalne trzeba zastąpić butelką. 

Mama i Maleństwo dobrze wiedzą, iż karmienie piersią może być źródłem dużego stresu.

Mimo, iż Mama ma nieduże doświadczenie, wie jedno - najważniejsza jest kobieta i jej odczucia. Nie można  na nią naciskać! Nigdy nie skończy się to dobrze. Kobieta sama powinna wybrać, który sposób karmienia - pierś czy butelka, jest najlepszy dla niej i dla dziecka. Dla maluszka najważniejsza jest bowiem zrelaksowana i radosna mamusia. To jest to, co daje mu najwięcej sił! Według Mamy na drugim planie jest sposób  w jaki karmimy, na pierwszym zawsze jest nastrój mamy i atmosfera w jakiej dzieciątko przebywa. Spokojna mama to wesołe dziecko:)

Temat karmienia piersią jest niezwykle obszerny, dlatego Mama podzieli go na kilka części (w końcu, ktoś musi zajmować się Maleństwem, Mama nie może ciągle siedzieć przed komputerem :)

Część pierwszą Mama poświęci kłopotom związanym z pierwszymi dniami karmienia. 
Część drugą - diecie karmiącej.
Część trzecią - "kryzysowi laktacyjnemu".
Część czwartą- sposobami jakie Mama stosuje, gdy Maleństwo odmawia ssania piersi.

Oczywiście Mama nadal czuje się niepewnie w tym temacie, dlatego chętnie wysłucha rad Czytelniczek, bo temat jest trudny i zdaje się nie mieć końca:)

wtorek, 14 sierpnia 2012

Rozrywka: co czytać noworodkowi

Maleństwo ma dwa i pół miesiąca. Słuchanie głosu Mamy i Taty jest dla niego niezwykle ważne. Po pierwsze czuje się wtedy bezpiecznie, bo wie, że ktoś przy nim czuwa. Po drugie uczy się skupiania uwagi, koncentruje na tym co mówimy (choć oczywiście nic z tego nie rozumie). Po trzecie słucha coraz to nowych słów, co jest ważne później przy nauce mówienia (dziecko rozpozna już swój język ojczysty i obcy - woli ojczysty).

Mama dużo rozmawia z Maleństwem, ale gdy skończą się już tematy i czas posłuchać jakiejś pięknej opowieści - czas sięgnąć po książkę.
Mama na początku czytała Maleństwu prozę (o niej w innym poście), ale wkrótce zorientowała się, że skoro dzieciątko nie rozumie co mówimy a bada tylko natężenie, ton i barwę głosu, lepsze dla niego będą historie pisane wierszem:)

Oto ulubiona książeczka Mamy i Maleństwa:

     
      
      

Ta pozycja jest niezwykle pięknie wydana. Ma wprost wspaniałe ilustracje Pani Joanny Rusinek, które sprawiają, iż czytanie genialnej twórczości Brzechwy jest jeszcze przyjemniejsze.

 A co Wy czytacie swoim pociechom? Może ktoś poleci jakieś wiersze Mamie i Maleństwu...?

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Pielęgnacja: czyszczenie noska niemowlęcia

Pielęgnacja noska Maleństwa jest niezwykle ważna. Dzieje się tak dlatego, iż noworodki oddychają tylko przez nos (oddychanie ustami jest dla Maleństwa jeszcze niemożliwe). Nosek jest również filtrem zanieczyszczeń znajdujących się w powietrzu, które nas otacza.Czysty nosek ułatwia dzieciątku połykanie bez łykania powietrza, a wiadomo, iż połykanie przez niemowlę powietrza przy jedzeniu to zmora każdego rodzica:) Dlatego należy zwracać uwagę, przed karmieniem szczególnie, by malec miał czysty noseczek:)

Aby Maleństwo mogło oddychać pełną piersią wystarczy naprawdę niewiele. Mama przygotowuje następujący zestaw:
1. Chusteczki higieniczne
2. Aspirator Nose frida, dostępnych na rynku jest wiele, wszystko zależy od upodobań:)
3. Roztwór wody morskiej disnemar, ewentualnie można użyć soli fizjologicznej (dostępna w aptece w malutkich ampułkach) - Mama soli nigdy do noska nie używała, spray z wodą morską jest dla Mamy wygodniejszy.

Kilka razy dziennie (najlepiej przed karmieniem, aby dzidziusiowi swobodnie się oddychało podczas posiłku)  Mama "wpsikuje" do każdej dziurki Maleństwa roztwór soli morskiej. Używa wody morskiej disnemar, którą poleciła jej Pani Pediatra. Wg Pani Doktor idealnie dozuje potrzebną ilość płynu do potrzeb Maleństwa.
Jeśli Mama widzi w nosku glutki, za pomocą aspiratora do noska (nie należy wkładać końcówki do nozdrzy!) i "siłą" własnych płuc delikatnie wyciąga:) Mama używa aspiratora Nose Frida poleconego przez Kuzynkę Farmaceutkę:) 
Chusteczki higieniczne przydają się jeśli "coś" się ciągnie, bądź wypadnie pod nosek :) 
                                        

Tak niewiele potrzeba, by dzieciątko odetchnęło pełna piersią:) A Wy w jaki sposób dbacie o noski swoich dzidziusiów? Może ktoś poleci coś Mamie Maleństwu?


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...